Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad dodaniem tego posta. Podróżowanie stało się dla mnie chlebem powszednim, od pierwszej samodzielnej wyprowadzki za granicę minęły już prawie 3 lata. Do ostatniej chwili nie możemy być niczego pewni. Czym się więc ekscytować?
Może jednak jest czym. Jak wiecie, albo i nie bardzo silnie emocjonalnie związałam się ze Szwajcarią i właśnie z nią wiążę swoją przyszłość, ale na chwilę obecną kończę studia w Polsce. Od samego początku wiedziałam jednak, że będę próbować wyjechać na wymianę. Ale tak się składa, że jestem dzieckiem złotej rybki i porcelanowego słonika, więc na samym początku moich studiów Szwajcarię wykopano z programu Erasmus. Próbowałam nawiązać inną współpracę, aby umożliwić sobie i innym wyjazd poza tym programem, jednak jak wiemy, nasze starania i chęci niekoniecznie muszą wystarczyć aby przebić się przez red-tape system. Ostatecznie zgłosiłam się do programu Erasmus+ i wybrałam uczelnie znajdujące się w niedalekich okolicach Helwecji, najbliżej znalazła się uczelnia naszych zachodnich sąsiadów w Heidelbergu na północy Badenii-Wirtembergii. Po kilku dniach spędzonych na rozmowach z Wujkiem Google stwierdziłam, że jest to jedyna właściwa opcja. Naprawdę stresowałam się, aby z moją marną średnią dostać jedno z dwóch dostępnych miejsc. Udało się!
Heidelberg jest przepięknym turystycznym miasteczkiem, położonym w dolinie prawego dopływu Renu - Neckaru, otoczonym niewielkim masywem górskim Odenwald. Jest jednym z najcieplejszych miejsc w Niemczech, a przez swoje położenie geograficzne także dość deszczowym. Populacja wynosi ponad 150 tys. mieszkańców, a więc tak jak i położeniem tak wielkością przypomina mi ukochaną Bazyleę, od której przy okazji oddalony jest o 240 km. W mieście znajduje się gotycko-renesansowy zamek, ogród zoologiczny oraz najstarszy i najlepszy Uniwersytet w Niemczech, na którym studiować nie będę. Czego chcieć więcej?
Przygotowania to przede wszystkim organizacja dokumentów, poszukiwania mieszkania i co najważniejsze - bezproblemowe zaliczenie semestru. Pierwsze co udało mi się załatwić to ROWER! :)
Ogłaszam więc, że przy pomyślnych wiatrach jesienią 2015 na pół roku przeprowadzam się do Wielkiego Kantonu*! Jöööööööööööööö!
Tschüsschen!
*A może by tak przyłączyć Niemcy do Konfederacji Helweckiej ;)?