26 czerwca 2014


Nie byłabym sobą gdybym nie dodała tego posta. Po kilku rozpaczliwych miesiącach niepewności i stopniowego godzenia się z okrutnym losem, przyszłości wśród frytek i cheesburgerów, w końcu nadszedł dzień wybawienia! Po raz kolejny przekonałam się, że nie warto się poddawać i trzeba walczyć o swoje do samego końca. (...) We wtorek lecę na moją Szczęśliwą Wyspę! Zapowiada się świetna przygoda :D!
Pozdrawiam i zapraszam do śledzenia :)))


Obsługiwane przez usługę Blogger.