4 stycznia 2014































No i ostatnia podróż 2013 roku. Trzy godziny na zachód od Poznania, Hauptstadt Deutschlands! Nie była to moja pierwsza wizyta w Belinie, jednak najdłuższa i najdokładniejsza. Wzdłuż i wszerz, w dół i górę. Śniadania w KAMPS, kolacje na wysokościach, restauracjach przypominających kościoły czy plaże na Majorce, kebab deluxe i wszechobecna Currywurst, krakowska i bigos. U&S-Bahny, miśki, Ampelmanny, żółte piętrowe busy, KaDeWe, Irish Pub w piwnicy centrum handlowego, kościół bez dachu i bałagan w biurach Bundestagu. Zamek Charlottenburg wypełniony porcelaną po brzegi, zoo, mury, forty, bunkry, muzea, szpitale, kluby i czuwające nad miastem gwiazdy Mercedesa. (...)
Berlin jest fajny, ale nie rozumieją mojego szwajcarskiego niemieckiego, heh.

Pozdrawiam ;)

Obsługiwane przez usługę Blogger.