12 września 2013


















Szanowne Pasażery! Jedziemy dalej z tą Ukrainą. Kolejny dzień wyprawy, pierwszy prawdziwy, pierwsze i ostatnie prawdziwe jedzenie - nadziewane naleśniki - jedyny ukraiński specjał poza pizzą i McDonaldem, który mi smakował i który dało się zjeść... Po raz kolejny odizolowałyśmy się od grupy i postanowiłyśmy "zwiedzać" Lwów na własną rękę, na spokojnie, bez natłoku informacji, synagog i znanych cmentarzy. W zamian spędziłyśmy miły dzień na Staryim Rynoku i Vysokym Zamoku :). Zdjęcia ogólne jak zwykle. Można dostrzec na nich moją fascynację nieistotnymi detalami (przepiękne fasady) jak i najróżniejszymi wehikułami... coś mnie jednak tam kręciło, czasami też odkręcało się, ale o tym potem.

Wsiadamy w Plackartę i nas ne dogonyat do Kijowa!

Pozdrawiam :]

Obsługiwane przez usługę Blogger.