25 października 2013

Moja przygoda na Ukrainie zaczęła się dziwną konspirą (patrz toast).

Grania Polsko-Ukraińska! 8kmph i zakaz robienia zdjęć.
"Na szczęście w tym roku zainstalowali windę i nie będziemy musieli wnosić bagaży na 5 piętro!" 
Pojemne autokary w standardzie europejskim.
Szanowne Pasażery! Lepiej znać cyrylicę...
Taki tam hol.
Kijowy dworzec.
Strój narodowy.
Protesty i takie tam.
Postoje
w drodze
plackartą.
Coop Ukraina! Moje serce nadal w Szwajcarii...
Sławne czekoladki w firmowym sklepie.
Świeże kurczaki. Bierzcie i jedzcie...
Cyrilica level hard.
Dobrze zjeść. Tyle wygrać.
Gastronom.
Barwy narodowe, patrioci.

Dowód wysłania kartek. Doszły!
Majak i Apteka.


Pasterz z zagubioną owieczką, stado szło naprzód.
Tranzyt tędy!
Prysznice przy plaży.
Hotel w budowie. Na zdjęciu trzech panów. Zwykle pracowało dwóch, nie rzadziej jeden...
Wschód słońca w Zaozornoje.
Transport publiczny.
Typowi Rosjanie na wakacjach.
Stuningowana Łada. Marzenie ;]
Kozaczki/botki z wolnymi piętami i palcami to absolutny hit sezonu na Ukrainie.
Pani w Alei Gwiazd w Jałcie.
Moda - ciąg dalszy.
Moda - ciąg jeszcze dalszy.
Moja mała obsesja. Próbujemy przejść przez ulicę.
Zagadka: ile osób pomieści maszrutka? 
Rosyjskie blachy.
Włosy?!
Traktory na krańcu świata.

Koło od naszego tramwaju.
Nasz tramwaj bez koła.
Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili - Stalin
Przypadek.
Prunonamission za kulisami.
Płacenie mandatów.
Wschód słońca w obwodzie lwowskim.
Budynek (nie) wybudowany na potrzeby horrorów.
I tak po ponad miesiącu od powrotu udało mi się dokończyć całą relację z wyjazdu. Mam nadzieję, że przybliżyłam Wam trochę Krym i Ukrainę, przynajmniej w obrazkach :).

Wcześniejsze posty:
 Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze!


Obsługiwane przez usługę Blogger.